Losowy cytat:

Inna od Wszystkich - Rozdział 5

Wstałam koło piątej, co ostatnio było na porządku dziennym, ale przed śpiączką wydawało się niemożliwe. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i zrobiłam sobie lekki makijaż. Stanęłam przed szafą i zabrałam czarne rurki, zwykłą, białą koszulkę i bieliznę. Ubrałam się nieśpiesznie i podeszłam do lusterka. Wyglądałam jakbym była pozbawiona kolorów na tle pełnego barw świata. Tylko moje oczy mieniły się  jak dwa szafiry. Usiadłam na łóżku z laptopem. W internecie zamówiłam białe soczewki kontaktowe. Spróbuję ukryć nimi mój nietypowy kolor oczu. Wzięłam z półki przy drzwiach jedną z książek i poszłam do nowoczesnego salonu. W domu nie było już nikogo. Usiadłam na wygodniej kanapie i zaczęłam czytać "Dzieci Ireny Sendlerowej". Po skończeniu lektury była dopiero dziesiąta.  Zjadłam na śniadanie musli z malinami i postanowiłam się chwilę przejść. Włożyłam białe konwersy i wyszłam zamykając drzwi na klucz. Poszłam do pobliskiego parku i zajęłam miejsce na ławce przy fontannie. Patrzyłam z zachwytem na to jak podczas lotu małe, pojedyncze kropelki wody lśnią dziesiątkami barw w letnim słońcu. Widziałam to wyraźnie i byłam tym mocno zaciekawiona. Wyglądało to magicznie, wręcz nierealnie. Patrząc na to zjawisko straciłam poczucie czasu. Postanowiłam wracać do domu, bo poczułam się zmęczona. Szłam powoli i z każdym krokiem czułam się bardziej ospała. Nagle na kogoś wpadłam. Wylądowałam na suchej ziemi. Nade mną stała jakaś młoda dziewczyna. Miała krótkie kasztanowe włosy i zielone oczy. Była ubrana w czarne krótkie spodenki oraz czerwoną koszulkę odsłaniającą brzuch. Byłam tak zmęczona, że nie mogłam się podnieść.
-Wszystko w porządku? - zapytała. - Dobrze się czujesz? Zadzwonić po karetkę?
- Dziękuję, ale nie trzeba. Mieszkam niedaleko - szybko odpowiedziałam. Dziewczyna pomogła mi wstać.
- Odprowadzę Cię do domu.
Próbowałam przekonać ją, że sobie poradzę, ale to było na marne. Dziesięć minut potem stałyśmy pod moim domem.
- Dziękuję. Może wejdziesz napić się herbaty? - zapytałam z grzeczności.
- Nie mogę. Troszkę się śpieszę. Fajne soczewki. Cześć!
Machnęła ręka na pożegnanie i tyle ją widziałam. No tak. Przyłożyłam dłoń do twarzy. Moje oczy przecież są inne. Poszłam do mojego pokoju, położyłam się i usnęłam w ubraniach. 
Następnego dnia ranek minął mi tak jak poprzedni, po południu przyszły moje soczewki, a resztę dnia spędziłam na balkonie obserwując przechodzących ludzi, zgadując dokąd się udają i w jakim celu. Myślę, że szło mi to nawet dobrze. Położyłam się do łóżka i zasnęłam z myślą jak minie mi jutrzejszy dzień.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Inna od Wszystkich - Rozdział 4

Inna od Wszystkich - Rozdział 7

Lost Sky - Rozdział 4